Fabrykanci starachowickiego zakładu "Gerda 2" usunęli z pracy członków nowo utworzonej komisji zakładowej "Solidarności". Kapitaliści czują się pewni siebie, bo przecież to ich kraj, ich aparat państwowy. Natomiast robotnicy są zrozpaczeni - dziewięciu przeważnie młodych związkowców straciło bowiem jedyne źródło utrzymania dla swych rodzin. Rozumieją, że jeśli terror ekonomiczny dotknął działaczy związku, to może dotknąć każdego pracownika.
Gazeta Wyborcza przedstawia sylwetki zwolnionych i ich troski: "Mnie się niedługo urodzi pierwsze dziecko i taki prezent mi prezes zrobił. Żona na zwolnieniu lekarskim, nie wiem, jak to zniesie", "Mam małe dziecko, skończyło roczek, nie wiem, jak będziemy żyć. A kolega ma pięcioro dzieciaków, tam jest dopiero dramat. Inspekcja pracy, prokuratura, wszyscy powinni się tym zająć". Oczywiście według wersji kapitalistów, całe zajście jest przejawem zwyczajnego "likwidowania stanowisk pracy".
Gazeta Wyborcza przedstawia sylwetki zwolnionych i ich troski: "Mnie się niedługo urodzi pierwsze dziecko i taki prezent mi prezes zrobił. Żona na zwolnieniu lekarskim, nie wiem, jak to zniesie", "Mam małe dziecko, skończyło roczek, nie wiem, jak będziemy żyć. A kolega ma pięcioro dzieciaków, tam jest dopiero dramat. Inspekcja pracy, prokuratura, wszyscy powinni się tym zająć". Oczywiście według wersji kapitalistów, całe zajście jest przejawem zwyczajnego "likwidowania stanowisk pracy".
Zarzekają się również, że w fabryce nie dochodzi do ataków na prawa pracownicze, ani do wymuszania pracy w nadgodzinach. Jeśli dać im wiarę, to zakłady "Gerda 2" są rajem na ziemi, gdzie łaskawi dobroczyńcy pozwalają niegodnym tej łaski robotnikom "brać pracę". Stąd pojęcia "pracodawcy" (ma się kojarzyć z krwiodawcą, a oznacza kapitalistę) oraz "pracobiorcy" (czyli robotnika, który ma kojarzyć się z krwiopijcą).
Jest to bezczelne kłamstwo, bo to przecież robotnik sprzedaje kapitaliście swą siłę roboczą, a ten wyzyskiwacz przywłaszcza sobie wartość dodatkową wytworzoną właśnie przez pracę robotnika. No ale zaciemnianie sprawy to ulubiony chwyt burżuazji.
Tymczasem - jak informuje gazeta - stanowisko wydane przez świętokrzyski region "Solidarności" wzywa "organy państwowe powołane do kontroli przestrzegania prawa (prokuratura, Państwowa Inspekcja Pracy) do niezwłocznego podjęcia działań". Wzywać to sobie mogą. Obecna Polska to państwo dyktatury burżuazji, nie proletariatu. Z tego wynika, że żadne sądy, prokuratury, czy PIP-y, nawet palcem nie kiwną, by zlikwidować wyzysk i wszelkiego typu metody zastraszania ludzi pracy.
Tymczasem - jak informuje gazeta - stanowisko wydane przez świętokrzyski region "Solidarności" wzywa "organy państwowe powołane do kontroli przestrzegania prawa (prokuratura, Państwowa Inspekcja Pracy) do niezwłocznego podjęcia działań". Wzywać to sobie mogą. Obecna Polska to państwo dyktatury burżuazji, nie proletariatu. Z tego wynika, że żadne sądy, prokuratury, czy PIP-y, nawet palcem nie kiwną, by zlikwidować wyzysk i wszelkiego typu metody zastraszania ludzi pracy.
"Niezależny" związek zawodowy był potrzebny rodzimym i obcym siłom antykomunistycznym, by obalić znienawidzony przez imperialistów ustrój socjalistyczny. Ideolodzy i "przyjaciele" tego związku wszem i wobec głosili, że na sercu leży im jedynie dobro robotników, rzekomo gnębionych przez "podłych, biurokratycznych komunistów".
Często powtarzano bajki o tym, że celem walki jest "prawdziwy socjalizm z ludzką twarzą", "poszanowanie człowieka pracy" itp. Teraz, gdy robotnicy zrzeszeni w "Solidarności" zrobili to, czego od nich oczekiwano, stali się już niepotrzebni. Wielu z nich zrozumiało, że zostali oszukani, że pomogli podciąć gałąź na której sami siedzieli. Ale łzy nic tu nie pomogą. Należy nauczyć się odróżniać przyjaciół od wrogów i pamiętać, co powiedział Lenin w 1921 roku:
"Wykorzystanie przez wrogów proletariatu wszelkich odchyleń od ściśle konsekwentnej linii komunistycznej z największą bodaj oczywistością ujawniło się na przykładzie buntu kronsztackiego, kiedy burżuazyjna kontrrewolucja i białogwardziści we wszystkich krajach świata niezwłocznie wyrazili swoją gotowość przyjęcia haseł nawet ustroju radzieckiego, byleby tylko obalić dyktaturę proletariatu w Rosji, kiedy eserowcy i w ogóle burżuazyjna kontrrewolucja wykorzystali w Kronsztacie hasła powstania rzekomo na rzecz Władzy Radzieckiej przeciwko Rządowi Radzieckiemu Rosji.
"Wykorzystanie przez wrogów proletariatu wszelkich odchyleń od ściśle konsekwentnej linii komunistycznej z największą bodaj oczywistością ujawniło się na przykładzie buntu kronsztackiego, kiedy burżuazyjna kontrrewolucja i białogwardziści we wszystkich krajach świata niezwłocznie wyrazili swoją gotowość przyjęcia haseł nawet ustroju radzieckiego, byleby tylko obalić dyktaturę proletariatu w Rosji, kiedy eserowcy i w ogóle burżuazyjna kontrrewolucja wykorzystali w Kronsztacie hasła powstania rzekomo na rzecz Władzy Radzieckiej przeciwko Rządowi Radzieckiemu Rosji.
Fakty takie dowodzą wyraźnie, że białogwardziści dążą do przemalowania się na komunistów, i to na najbardziej lewicowych komunistów - i że potrafią to czynić - byleby tylko osłabić i obalić ostoję rewolucji proletariackiej w Rosji." (Lenin, Dzieła Wybrane, t. 2, 1949 r., str. 801-802).
Podobieństwa z sytuacją w krajach demokracji ludowych są nieprzypadkowe. Ileż to razy najwięksi wrogowie klasy robotniczej kreowali się na jej przyjaciół i "obrońców przed bolszewickim zniewoleniem"! A tak naprawdę, jedynym wyrazicielem interesów proletariatu, jest partia komunistyczna - zdyscyplinowana i uzbrojona w oręż marksizmu-leninizmu.
Fuente: Komunistyczna Partia Polski/PrensaPopular Solidaria
Correo: pcvmirandasrp@gmail.com
No hay comentarios:
Publicar un comentario